Jakie były główne założenia konferencji i co udało się na niej ustalić?
Zygmunt Korzeniewski: Co roku dyrektorzy szkół i placówek mają okazję spotkać się z władzami Dolnośląskiej Oświaty podczas podobnych konferencji. Tym razem mieliśmy przyjemność gościć nie tylko zastępczynię Dolnośląskiego Kuratora Oświaty Danutę Leśniewską, ale również samą panią kurator, Beatę Pawłowicz. Pierwsza część spotkania ograniczyła się do podsumowania mijającego roku szkolnego, druga natomiast dotyczyła dyskusji na temat nowego rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej w sprawie nadzoru pedagogicznego. Jej głównym celem było omówienie kierunków nadzoru w nadchodzącym nowym roku szkolnym.
Gdyby można było streścić główne założenia nowego rozporządzenia, jakby one brzmiały i co właściwie w życiu szkoły i uczniów praktycznie zmienią?
- Rozporządzenie wyodrębniło przede wszystkie trzy główne organy sprawujące nadzór pedagogiczny. Głównym jego założeniem jest mniej kontrolować, a więcej obserwować. Wizytacje będą, więc mogły się odbywać nawet przez okrągły tydzień, nadzór zaś będą pełnić w zależności od problemu odpowiednio powołane do tego osoby. Pierwszy z nich będzie miał na celu ewaluację działalności placówek, a więc będzie się skupiał na ocenie efektów ich pracy, osiągnięć ucznia, czyli tego, co dana szkoła zdołała konkretnie nauczyć podopiecznego. Różnica o tyle jest znamienna, że wcześniej sprawdzano jedynie, czy nauczyciel podjął próbę realizacji programu, czy natomiast nauczył ucznia wymaganych umiejętności, już nie werfikowano. Kolejny rodzaj wizytatorów zajmie się kontrolą przestrzegania przepisów, a więc czy placówka działa zgodnie z tzw. literą prawa. Ostatnia grupa nadzorcza będzie miała na celu wspomaganie szkół i nauczycieli.
Które według Pana ostatnie zmiany podstawy programowej są najistotniejsze?
- Po pierwsze wyodrębnienie czasu nauki gimnazjalnej i ponadgimnazjalnej jako spójnego programowo okresu kształcenia, który będzie obejmował 6-7 lat. To oznacza, że unikniemy dwukrotnej realizacji tego samego programu w obu szkołach. W rzeczywistości rzadko udawało się osiągnąć ten cel. (Najczęściej pomijano omawianie np. nowożytnej historii, bo przeszkodą okazywał się albo egzamin gimnazjalny, albo późniejsza matura. Obecna reforma zakłada kurs historii najnowszej dopiero w szkole ponadgimnazjalnej.) Do tego czasu uczeń będzie miał możliwość poznać fundamentalną wiedzę ogólną, a następnie pogłębić ją w dziedzinach najbardziej go interesujących. Kolejną rewolucją jest jasne wyodrębnienie podstawowych celów kształcenia dla każdego przedmiotu, tym łatwiejsza również będzie ich późniejsza weryfikacja. Dla mnie nie jest najważniejszy program, ale efekty nauczania, to że uczennica będzie potrafiła porozumieć się z Niemką z Goerlitz i udzielić pierwszej pomocy. Reforma musi zapewnić uczniom możliwość rozwoju ich umiejętności, zainteresowań i drzemiących w nich talentów.
Komentarze (2)
Jakież to programy były dla mnie pisane i jacy nauczyciele się nade mną pracowali , żeby uzyskać jakikolwiek efekt.I co? I gówno! Nikt i nic nie spowoduje , abym chociaż troszkę zmądrzała. Do jakich to szkół ja nie uczęszczałam! I nie były to jakieś normalne byle jakie podstawówki. Specjalnie dla mnie wybudowano kilka szkół specjalnych. I co? I gówno! Ile to doktoratów napisano o mojej bezdennej głupocie a ja dalej w krzakach z sieczką we łbie. Dobrze , że mój komputr mówi to ,co piszę. Przyciskam taką laseczkę a z głośników słyszę -ŁY. Dlatego mogę wydalać z siebie te k****nizmy grafomańskie. Ło matko i córko jaka ja pieprznięta jestem , co cud !
dziewczyno na głupotę nie ma lekarstwa