
Chodzi o łącznik pomiędzy Marczycami a ulicą Wróblewskiego w Cieplicach. Jest to droga leśna, używana najczęściej przez pieszych oraz rowerzystów. To wygodny skrót dla mieszkańców Marczyc do Cieplic, którzy chcą dostać się na przystanek autobusowy lub do pracy. Korzysta z niej także wielu spacerowiczów i biegaczy.
– Od jesieni trasa ta jest dewastowana przez ciężkie samochody – mówi pan Piotr. – Niektóre zwożą gruz na pobliskie działki, inne wywożą drewno, pozyskane z pobliskich terenów leśnych.
Jak mówi, nie ma nic przeciwko inwestycjom, ale niech użytkownicy, którzy zdewastowali drogę, przywrócą ja do poprzedniego stanu. – Należałoby ją wcześniej utwardzić. Wówczas nie byłoby takiego problemu – mówi. – Teraz koleiny mają po 40 centymetrów głębokości. Któregoś dnia utknął tam samochód osobowy. Do tego ktoś wycina drzewa rosnące przy drodze.
Na dowód przesłał zdjęcia. Właścicielem większej części drogi jest powiat jeleniogórski. – Od strony Marczyc wytyczono działki budowlane. Sprzedano je i ludzie się budują. Do tego działki są uzbrajane w sieć gazową, wodociągową. Trwa kilka inwestycji jednocześnie. Nic dziwnego, że pojawia się tam ciężki sprzęt – mówi Krzysztof Sobała, szef Wydziału Dróg Powiatowych jeleniogórskiego starostwa. – Formalnie ma ona status drogi powiatowej, w praktyce to droga leśna. Brakuje nam pieniędzy na naprawy dużo bardziej uczęszczanych dróg, a co dopiero tej. Tam należałoby wykonać dokumentację, zrobić podbudowę, położyć asfalt, ale na to, jak już mówiłem, nie ma pieniędzy.
Odcinek tej drogi (ponad 300 metrów) od strony Cieplic należy do miasta. – Nie wiedziałem, że jest w takim stanie – przyznaje Piotr Dyła, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jeleniej Górze. – Poprosimy straż miejską o to, by przyjrzała się sprawie. Rozumiem, że sprzęt musi dojechać na budowę, ale jeżeli użytkownicy ją zniszczyli, będziemy domagać się od nich przywrócenia jej do poprzedniego stanu.
Komentarze (12)
Urzędnik nie wie co dzieje się w Cieplicach - też mi nowina. Rozjeżdżone trakty spacerowo-rowerowe, samowola inwestorów, w pośpiechu i byle jak wycinane drzewa, hałaśliwe quady, ogólny bałagan - oto odzwierciedlenie bylejakości, lenistwa i daleko zapędzonej ignorancji . Ale co tam, przecież najważniejsze to znaleźć frajera , który to ogarnie, posprząta i zapłaci. Wszystkiego najlepszego w Nowym 2017 Roku dla Straży Miejskiej, Komisji Rozwoju Rady Miejskiej i Jednostki Pomocniczej Cieplice - nieocenionego spokoju, wielu przyjemności i zaniku stresu.
Drogę tę niszczy właściciel stawów znajdujących się tuż za stacją uzdatniania wody, który zasypuje te stawy i zwozi ziemię wielkimi ciężarówkami. Najpierw zniszczył fragment drogi od strony Cieplic, teraz jeździ od strony Marczyc i niszczy kolejny odcinek. Teraz po roztopach błoto jest takie, że w ogóle nie da się przejść. Normalnie masakra! A przecież prowadzi tamtędy turystyczny szlak pieszy PTTK, często uczęszczany z Cieplic na Grodną do zamku Księcia Henryka. Wstyd, żeby turysta przyjeżdżający do naszego regionu (np. kuracjusze do Cieplic) musieli przedzierać się przez tony błota na jednym z popularniejszych szlaków spacerowych wychodzących z Cieplic i wracali ubłoceni. Jak urzędnikom nie chce się pójść w teren to wystarczy sprawdzić w dokumentach kto jest właścicielem stawów i winowajca będzie podany jak na tacy.
10x bym się zastanowił zanim kupił działkę w takim miejscu.
Świeżo wybudowana potężnym nakładem kosztów droga łącząca ul.Krośnieńską i osiedle domków za nią ze Staniszowem też jest kompletnie rozjeżdżona i zniszczona.Drzewa w lasach ,podobną za zgodą starosty wycinane wręcz rabunkowo,a działania inwestorów to totalna dewastacja. NIKT się tym nie interesuje.
Zawiłogróg, ot co.
Zawiłogród, ot co.
Jak to nie wie, straż miejska co jakiś czas tam się pojawia.
W straży miejskiej pracują tacy ludzie, że dla nich taki stan drogi, to nic niepokojącego. Spełnia ich normy. Gdyby była wyrwa na pół metra głęboka, to może by się zainteresowali. Można w tym mieście śmiecić, głośno kląć, palić oponami w piecu, rozjeżdżać drogi w lesie i nie wzbudzi się tym zainteresowania straży miejskiej.
Gdyby na tej ścieżce był choć kawałek chodnika, na nim samochód i znak zakazu parkowania, to zaraz by się pojawili, aby wystawić łatwy mandat, a tutaj nie wiedzą, komu go wlepić, i czy przypadkiem nie narażą się tym władzom miejskim, więc straży miejskiej to nie interesuje.
a czy jeżdżenie takim szrotem jak na zdjęciu jest zgodne z prawem?
Wy na nic nie macie środków, tylko pieniądze wyrzucacie w błoto. Miasto zleciło wykonanie łącznika - przedłużenia ul. Paderewskiego do ul. Małcużyńskiego. Droga była utwardzona, ale jak tylko zaczął się ruch ciężkiego sprzętu z pobliskich budów domków szeregowych firm Małbud i Krysiaka; budowa drugiego dewelopera nadal trwa, ulica zamieniła się w wielkie błoto (podczas deszczowej pogody) i w unoszące się tumany kurzu (podczas okresów bez opadów). Z myciem okien, wycieraniem parapetów nie sposób było nadążyć. Obecnie droga ta - formalnie ulica, bo nadano już numerację domom, jest dziurawa, z wieloma głębokimi muldami. Miasto ma tylko wiele do powiedzenia, tylko nic nie robi. Za uszkodzoną mocno nawierzchnię, powinno wziąć w "obroty" deweloperów i nakazać im pokrycie kosztów naprawy ulicy. Niech się urzędnicy jeden z drugim tam przejadą i zobaczą, jak jest naprawdę. Na ul. Paderewskiego nieco niżej w kierunku PoloMarketu trwa kolejna budowa domków, lecz tam deweloper syfu nie zostawił. Budowa jest ogrodzona, schludna i tak było w lecie - nie zostawiał po sobie błota. A więc można. Za błahostki szybko się nakłada mandat, a za poważne przewinienia już nie.