Strażnicy Karkonoskiego Parku Narodowego próbowali sprowadzić zwierzęta ale nie mieli jak ich uwiązać, bo konie nie miały kantarów. W końcu zdołali zapędzić konie w rejon ogrodzenia koło Domu Śląskiego, gdzie zwierzęta bezpiecznie zaczekały na właściciela. Przyjechał po nie samochodem terenowym i przyczepą, w której transportował konia przewodnika. Zwierzęta, które uciekły w góry były bowiem młode i nienauczone pracy z człowiekiem.
Nie wiadomo, czy konie pokonały same płot, czy ktoś je wypuścił. Przebyły ze stadniny długą drogę. Szczęsliwe, choć zmęczone dotarły do domu.
W stadninie Parkitny w Kowarach prowadzonej od 1956 roku przez rodzinę Parkitnych (już trzecie pokolenie zajmuje się końmi) hodowane są zwierzęta w oparciu o najlepsze linie koni sportowych na świecie. Stadnina liczy ok. 100 koni, głównie rasy szlachetnej półkrwi.
Komentarze (6)
Piękne koniki - chciały zachłysnąć się wolnością i zasmakować górskiej trawki spod kosodrzewiny. Swoją drogą to takie koniki mogłyby tam na co dzień sobie brykać. Ciekawe kto otrzyma 10 % znaleźne?
Postanowiły popatrzeć na wszystko z góry, czyli z innej perspektywy, bo to bardzo mądre konie
Nawet konie mają dosyć narodowo socjalistycznej PiS.bolszewii.
Jeszcze jesteś na wolności?
A psychiatryk czeka. Z kaftanikiem, żebyś nie zmarzł...
Został wywalony z PIS, bo tam psychopatów nie tolerują, to teraz dostaje wściekłej gorączki....
Poszły na Śnieżkę bo chciały spróbować czegoś z "górnej półki"