To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Kolejne kłopoty Włoszczowskiej przed wylotem do Izreala

Kolejne kłopoty Włoszczowskiej przed wylotem do Izreala


Daleko od komfortu psychicznego, ale odcinam się od tego. Liczy się tylko sport - mówi Maja Włoszczowska, najlepsza polska kolarka, przed wylotem na mistrzostwa Europy do izraelskiej Hajfy. Maja nie ukrywa, że liczy na medal i podkreśla, że zrobiła wszystko, by go zdobyć. Czy problemy finansowe PZKoL i brak odpowiedniego sprzętu nie przeszkodzą jej jednak w obronie tytułu sprzed roku? Okaże się już niebawem.

Sytuacja w Polskim Związku Kolarskim jest, delikatnie mówiąc, nieciekawa. Konto PZKoL zajęte zostało przez komornika. Zadłużenie, które pozostawił po sobie poprzedni prezes, przyczyniło się do problemów finansowych, z którymi boryka się obecnie związek. Pieniądze z budżetu państwa przelewne są teraz na konto reprezentacji za pośrednictwem Warszawsko-Mazowieckiej Federacji Sportu. Jednak biurokracja, która tam panuje, znacznie utrudnia pracę naszej kolarskiej reprezentacji.

Prawdopodobnie z tego też powodu polska ekipa pojedzie na mistrzostwa Europy, nie tylko w okrojonym składzie, ale także bez odpowiedniego sprzętu. Start w upalnym Izraelu bez kamizelek chłodzących może negatywnie odbić się na występie naszych kolarzy, w tym także Mai Włoszczowskiej. Polska ekipa pozbawiona będzie także trenażerów do rozgrzewki oraz nowych amortyzatorów do rowerów. Brak tych ostatnich, na kamienistej i pełnej korzeni trasie w Hajfie, zdecydowanie może obniżyć nasze szanse medalowe.

Jak zaistniałą sytuację komentuje trener, Andrzej Piątek: Od srebrnego medalu olimpijskiego Mai zbierają się nad nami czarne chmury. Toczymy permanentna walkę o przetrwanie, a nie o kolejne sukcesy - wyjaśnia szkoleniowiec.

Problemy finansowe reprezentacji pogłębiły się po marcowym pobycie ekipy Piątka w izraelskiej Hajfie. Maja Włoszczowska i jej koledzy poznawali wówczas trasę tegorocznych mistrzostw Europy, za co zapłacić musiał sztab szkoleniowy z własnej kieszeni. A wszystko to z powodu braku niezbędnych do rozliczenia każdego wyjazdu - faktur:

Na autostradach, stacjach benzynowych czy w sklepach ich nie wystawiają i koniec. Do tego zamiast rachunków po angielsku dostajemy izraelskie krzaczki - tłumaczy Piątek.
Tych „krzaczków” nie akceptuje natomiast Warszawsko-Mazowiecka Federacja Sportu.

O całej sytuacji nie chce wypowiadać się obecny prezes związku, Ryszard Szurkowski. Natomiast trener, Andrzej Piątek podsumowuje wszystko gorzkimi słowami:
- Jedziemy walczyć nie o medale, ale o odpowiednie faktury. Tak wygląda w tej chwili polskie kolarstwo.
Cieszy jednak fakt, że nasza największa szansa medalowa tegorocznych mistrzostw - Maja Włoszczowska - mimo wszystko nie traci dobrego humoru oraz chęci do walki o jak najwyższe laury:

- Najwyżej polecę za swoje. Dam sobie radę. Najważniejsza jest obrona tytułu - mówi krótko.

Przewagą Mai nad rywalkami będzie niewątpliwie jej znajomość izraelskiej trasy. Kolarka wielokrotnie podkreślała, że w tym wyścigu ma to kluczowe znaczenie. Dzięki wcześniejszemu rekonesansowi terenu, Maja i pozostali członkowi ekipy, mogą lecieć do Hajfy dopiero dziś (poniedziałek) wieczorem. W Izraelu nasza reprezentacja pojawi się prosto z wysokogórskiego zgrupowania we włoskim Livigno, co kolarka także uznaje za duży atut.

A jak Maja ocenia szanse swoich rywalek?
- Na podium stanie pewnie mistrzyni świata, Rosjanka Irina Kalentiewa i Sabine Spitz, a więc ubiegłoroczne medalistki mistrzostw Europy, które były w trójce także na igrzyskach. Kto dalej - nie wiem, ale powtórzę: zrobiłam wszystko, by zdobyć medal - mówi Maja.
Czy jej przewidywania się sprawdzą, kibice oraz sama zawodnicza, przekonają się już niebawem. Maja startuje w piątek, 9 lipca o godzinie 9:00