Koalicyjna konwencja w Cieplicach

Zdaniem Schetyny szef NIK-u powinien zostać zdymisjonowany, bo „to nie jest normalne, że dyrektorem kurnika zostaje lis”. Lider opozycyjnej koalicji najwięcej miejsca w swym przemówieniu poświęcił działalności obecnie rządzących i kilkukrotnie powtarzał, że Koalicja zrobi wszystko, by w nadchodzących wyborach „wybór był jasny i żeby Polacy wybrali tak, jak powinni wybrać”.

- To będzie wybór absolutnie strategiczny: czy Polska będzie krajem dla wszystkich ludzi bez wyjątku, którzy chcą tutaj mieszkać, którzy czują się Polakami i patriotami, którzy szukają tego, co wspólne. Czy Polska ma być krajem, tak jak chcą tego politycy PiS, wykluczającym i agresywnym, opartym na złych emocjach. My zawsze będziemy mówić: Polska uśmiechnięta, radosna, obywatelska, Polska dumna ze swoich osiągnięć i Polska przyszłości – dodał.

Głos zabrali także liderzy list wyborczych i pozostali kandydaci, którzy przekonywali w gruncie rzeczy samych siebie, że jest jeszcze czas, by dotrzeć do jak najszerszego grona wyborców i przekonać nieprzekonanych. Padały ostrzeżenia o postępującej degradacji samorządów, a także obietnice poprawy sytuacji służby zdrowia, pacjentów, finansowaniu in vitro, naprawy reformy edukacji.

- To nie jest tak, że my jesteśmy Dawidem, a oni są Goliatem. Oni są tłustymi kotami z pełnymi żołądkami. Wystarczy tupnąć, żeby ich przestraszyć i pójść mocno i odważnie do zwycięstwa – zachęcał lider listy Koalicji Obywatelskiej w okręgu jeleniogórsko-legnickim – Piotr Borys.

Jednym z uczestników niedzielnej konwencji wyborczej Koalicji Obywatelskiej w Zdrojowym Teatrze Animacji był słynny polski tyczkarz, złoty medalista olimpiady w Moskwie w 1980 roku – Władysław Kozakiewicz, który kandyduje do senatu. Lider Koalicji – Grzegorz Schetyna nawiązał do słynnego, medalowego występu naszego sportowca przed laty mówiąc, że w nadchodzących wyborach „tym, którzy są po złej stronie pokażemy gest Kozakiewicza”.
A sam olimpijczyk zaapelował o grę fair play i dodał, że zwycięstwo jest możliwe, tylko trzeba w nie uwierzyć. Tak, jak on uwierzył w Moskwie w 1980 roku.