Jedyny gol padł w 55. minucie. Mateusz Firlej źle obliczył lot piłki i zanotował tzw. pusty przelot. Na to tylko czekał Daniel Mrozek, który przejął piłkę i strzałem z kilku metrów pokonał Oskara Wieliczkę. W końcówce jeszcze Kordian Ziajka miał znakomitą okazję do podwyższenia wyniku, w sytuacji sam na sam minął Wieliczkę ale nie trafił do pustej bramki. Karkonosze też miały swoje szanse, ale ich nie wykorzystały. W ostatniej minucie groźnie strzelał Łukasz Kowalski, ale jeden z obrońców zablokował to uderzenie.
– Do momentu straconej bramki mecz był wyrównany, stworzyliśmy 2-3 dobre sytuacje. Oczywiście, Stilon też był groźny, ale z gry to był mecz na remis – mówi Artur Milewski, trener Karkonoszy. – Mateusz w sytuacji bramkowej niepotrzebnie wyskoczył, mógł cofnąć się o metr czy dwa. Ale to jest nauka, którą musimy doświadczyć na własnej skórze. Jak wyciągniemy wnioski to może będzie lepiej. Nie mam pretensji do sędziego, ale przegraliśmy w tej rundzie 3 mecze po rzutach karnych, które dyktowali przeciwko nam, a w tym spotkaniu w końcówce zdarzyło się, że zawodnicy gości zagrali ręką: raz w polu karnym a raz przed polem. Sędzie tego nie odgwizdał.
Przed Karkonoszami trudne mecze: z Polonia Stalą Świdnica oraz Górnikiem Wałbrzych. – Trudno być zadowolonym z naszego osiągnięcia, ale liga się toczy swoim torem. To nie oznacza, że świat się zawalił i że Karkonosze śpią. Jak sobie przypominam mecze ze Stilonem, to żaden z dotychczasowych nie był tak zacięty i wyrównany jak ten. Żałuję tylko, że nie ma tego remisu. W meczach ze Świdnicą i Wałbrzychem zrobimy wszystko, by zdobyć punkty – zapowiedział trener.
Karkonosze Jelenia Góra – Stilon Gorzów 0:1 (0:0)
Komentarze (2)
hie hie hie! IV ligo witaj...
Jasne, pompujcie dalej miliony w tą debilną odmóżdżającą grę w której i tak wyników nie ma i nie będzie. Jest tyle ciekawych sportów do uprawiania czemu nie inwestuje się inne dziedziny tylko ciągle stadiony piłka nożna i ciągłe przegrane...