Karkonosze nie wystąpią w finale Pucharu DZPN

Niefortunna interwencja Daniela Główki, chcąc nie chcąc zaważyła na wyniku tego spotkania. Pachniało dogrywką, ponieważ do 85 minuty był remis, choć Karkonosze mogły pokusić się o bramkę. Pechowcem okazał się Marcin Krupa, który zmarnował trzy doskonałe okazje do strzelenia bramki – W drugiej połowie ten kto strzeli bramkę wygra. Mieliśmy swoje, ale nie potrafiliśmy wykorzystać. Oni strzelili i wygrali – podsumował Maciej Wojtas, który z powodu skurczu mięśnia musiał opuścić plac gry. Szkoda porażki, zwłaszcza, że jeleniogórzanie po bramce Ernesta Polaka prowadzili 1:0. W drugiej połowie to Karkonosze przeważały, ale nie potrafiły tego wykorzystać. Warto wspomnieć o sytuacji z 70 minuty spotkania, gdzie jeden z obrońców Orła dotknął piłkę ręką w swoim polu karnym, jednak gwizdek sędziego milczał. Kto wie, co by było gdyby Karkonosze strzeliły bramkę na 2:1…Teraz jeleniogórzanom pozostaje odpoczynek, jak zapowiada trener Artur Milewski on wraz z zarządem musi zastanowić się co dalej.

 

 

Czy z tej mąki będzie chleb? – pytamy trenera, podsumowując całkiem niezłą rundę wiosenną w wykonaniu jego podopiecznych. – Myślę, że tak, ale do tego trzeba naszych wspólnych sił - klubu i miasta. Na razie o awansie nie ma co myśleć, trzeba pomyśleć nad tym, aby klub z sezonu na sezon nie musiał wiązać końca z końcem, aby móc zagwarantować naszym zawodnikom przyzwoite warunki do gry – mówi – To zapewni nie tylko rywalizację w zespole, ale i pozwoli zatrzymać dotychczasowych zawodników, którzy przyszli do nas. Szkielet tej drużyny jest, teraz trzeba się zastanowić nad tym, aby się nie rozpadł – dodaje szkoleniowiec.

Gra jeleniogórzan wygląda o wiele lepiej za kadencji obecnego trenera, ale czy to wystarczy, aby przekonać do siebie potencjalnych sponsorów? Jeleniogórski trener woła o pomoc, ale jak na razie mało kto z wpływowych osób go słyszy. Jeśli to się nie zmieni będziemy skazani na grę w czwartej, lub jak przyznaje jeden z kibiców jeszcze niższej lidze.