- Patrol ruchu drogowego lwóweckiej policji kilkukrotnie badał zatrzymanego rowerzystę nie mogąc się nadziwić wynikowi. Zatrzymany w samo południe 66-letni mężczyzna jechał drogą we Włodzicach Wielkich. Zwrócił uwagę funkcjonariuszy swoim zachowaniem, ledwo utrzymując się na rowerze – informuje oficer prasowy lwóweckiej policji Mateusz Królak - Po zatrzymaniu wystarczył węch, by zorientować się, co jest przyczyną braku równowagi. Ale cyklista miał jeszcze dość siły by dmuchnąć w alkotest. Niestety w urządzeniu skończyła się skala; pomiar wykazał maksymalny wynik, który wynosił 4 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Kilkukrotne badania w odstępach kilkuminutowych wykazały iż poziom ten nie zamierza spaść nawet o setne promila.
O karze dla rowerzysty zadecyduje sąd. Policjanci, choć wynik badania wskazywał na dawkę alkoholu bliską śmiertelnej (ta wynosi 5 promili), nie zdecydowali się wezwać pogotowia – przekazali mężczyznę pod opiekę rodzinie.
A może we Włodzicach padł rekord? (Fakt, że byłby niechlubny). Póki co indywidualne rekordy nie kończącego się śmiercią upojenia alkoholowego obu płci dzierżą Polacy. Wśród pań Sabina S. z Goleniowa z wynikiem 11 promili (2013 r.); wśród panów Tadeusz S. - 14.8 promili (1995 r.).
Komentarze (11)
Przydał by się taki przyrząd do mierzenia WIARY.Też w kraju padł by rekord.
,,za moich czaow,to ludzie pili porzadne alkohole,a pozniej nie sparawiali klopotow,bo bali sie Milicji
Zabrakło skali, ale - "Kilkukrotne badania w odstępach kilkuminutowych wykazały iż poziom ten nie zamierza spaść nawet o setne promila.". Po prostu cud w dziedzinie pomiarów.
Ktoś tu nie słyszał o błędzie pomiaru albo uważa to za źle wpisaną liczbę w odpowiednią kratkę.
Alkomaty, jak każde urządzenia pomiarowe, mają swój określony błąd pomiaru - czyli wskaże 2,2 promila, a w rzeczywistości będzie 2,12 - tak zmierzyło i tyle. Jeżeli pokazało im najwyższy możliwy wynik, to nic dziwnego, że nie chcieli wierzyć - raz, że blisko "poziomu śmierci", dwa, że może po prostu zła "technika dmuchania" - jeżeli łyka wziął minutę przed badaniem, to przy nieodpowiednim dmuchaniu pomiar może być znacznie zawyżony (spróbuj iść na badanie alkomatem i tuż przed wziąć łyka piwa tak, żeby troszkę go zostało w ustach, a później, przy dmuchaniu, lekko spluń w ustnik), więc poczekali chwilę i ponowili pomiar. I jeszcze kilka razy dla pewności - skoro cały czas było poza skalą, to znowu dwie możliwości - albo pijany do poziomu "mierzmy poziom krwi w alkoholu, będzie łatwiej", albo po prostu zepsuło się urządzenie.
Z tego właśnie powodu pomiary zazwyczaj wykonuje się kilkukrotnie. Oczywiście dla stwierdzenia "pijany lub nie" wystarczy jeden raz i można mieć dużą pewność, że nie popełni się błędu, tak samo w warunkach domowych nikt nie będzie mierzyć tej samej deski 5 razy "na wszelki wypadek", ale kiedy sytuacja wymaga podania wartości możliwie najbliższej rzeczywistości - wtedy jeden pomiar nie wystarcza. Często nawet 10 nie.
Jeżeli zabrakło skali to znaczy że nic nie pokazało. Jaki błąd pomiaru ???
Alkomat nic nie wskazał ale są zeznania policantów, że był rekordowo naj***. Dla sądu to wystarczy aby go dozywotnio pozbawić prawa jazdy i roweru.
Do użytkownika.
Do kierowania rowerem nie potrzeba mieć prawa jazdy. Nie ma też przepisu pozwlającego na konfiskatę roweru.
Jak dotąd sankje są wyłącznie dla kierowców samochodów. Rowerzyści i piesi w razie zdarzenia pozostają bezkarni
Czemu tak pieprzycie?! Alkomat dobił do końca skali, wykazał 4 promile, więc nie pierdzielcie, że nic nie wykazał!
Jeżeli nie udało się stwierdzić ile ma promili to jest czysty jak łza i szacun dla kolarza w tym wieku
Jak zmierzono wyniki rekordzistów skoro skala kończy się na 4 promilach ? Chyba, że -jak to policjanci - robili 4 pomiary i je dodawali ...
,,pitolicie ja tam pije i jade ale po swojej starej,,,