Mała Elektrownia Wodna na Bobrze, która mieści się pomiędzy starym miastem a Zabobrzem, powstała w 1996r. Zbudował ją nieżyjący już Tadeusz Wilk, znany jeleniogórski inżynier budownictwa wodnego. Dziś firmę prowadzi jego syn, Paweł.
- Tato kupił teren od „Jelchemu” – mówi. – Nabył hydrowęzeł, na który składają się kanały dolotowy i wylotowy, jaz oraz mury oporowe Budynek elektrowni postawiliśmy sami.
Prawo w Polsce skonstruowane jest jednak w ten sposób, że uniemożliwia kupna terenu w obrębie brzegów rzeki. Sytuacja jest zatem taka, że grunt znajdujący się pod wysepką (rozumianą właśnie jako hydrowęzeł) nadal należy do Skarbu Państwa. Tak uważa Paweł Wilk.
Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 3/12.
Komentarze (3)
Mieszkamy w pobliżu i do dzisiaj mamy żal - do ówczesnych władz samorządowych miasta, iż pozwolili tak bardzo zdewastować piękny teren służący niegdyś - letniej rekreacji (pomiędzy dwoma akwenami wodnymi).
Murki oddzielały rzekę od łąki i rosły tam dorodne drzewa.
Zachwycała zabytkowa konstrukcja mostku z urządzeniem do regulacji wysokości koryta wody na kanale Młyńskim.
Nabywca terenu (ponoć były pracownik Urzędu Wojewódzkiego) - wszystko bezkarnie zdewastował, chociaż przy przejmowaniu terenu (jak pisała ówczesna prasa) - wiele obiecywał.
Do dzisiaj wokół kiepskiego architektonicznie obiektu (budy) małej elektrowni - jest tylko śmietnisko, bo zajmującemu teren - widać, zależny wyłącznie na dochodzie ze sprzedaży prądu.
Gratulacje, więc - dla władz miejskich iż chcą naprawić wyrządzone wizerunkowi miasta i okolicznym mieszkańcom - szkody, bo lepiej późno niż wcale...
Niestety Polski rząd niszczy ludzi którzy prowadzą jakąkolwiek działalność gospodarczą , doprowadzając ich do bankructwa, chory kraj.
Co takiego? Służący niegdyś letniej rekreacji? Pamiętam, jak św. pamięci babcia miała ogródek działkowy w bezpośrednim sąsiedztwie wspomnianej wysepki. Na wysepce, prócz góry fekałów, kłębiły się roje narkomanów, przez co babcia z duszą na ramieniu wyglądała zza grządek, czy aby nie wybiegłem za furtkę i po zdewastowanym, drewnianym mostku - w miejscu którego znajduje się dzisiaj mała elektrownia - nie poszedłem na w/w. Butelki, strzykawki, śmieci, jakieś brudne ubrania, worki, puszki, oto jak wyglądał ten rzekomy "teren rekreacyjny". Ludzie, czy wyście rozum stracili???