
Pomysł na założenie w Rybnicy zespołu ludowego powstał sześć lat temu w głowie Leokadii Niedźwiedzkiej. Szybko zaraziła nim Wandę Gajzler: - Namówiłyśmy koleżanki z Koła Gospodyń Wiejskich i utworzyłyśmy „Rybniczanki”, własnym sumptem zdobywając stroje, szukając akompaniatorów na akordeonach i perkusji, organizując próby- mówi.
Koncertowały na początku na dożynkach i festynach, udoskonalając stroje i repertuar. Mimo, że większość z piętnastu członkiń zespołu jest już na emeryturze, nie stały w miejscu. Zamiast czekać biernie na dotacje, szukały sponsorów, sprzedawały własnoręcznie zrobione kwiaty i wypieki, jeździły na wystawy wielkanocne i bożonarodzeniowe do Wrocławia, pisały petycje do wójta o dofinansowanie.
Kiedy w 2007 roku Polskie Radio Wrocław ogłosiło jesienną edycję konkursu na przeboje ludowe, Rybniczanki zdobyły najwięcej głosów na całym Dolnym Śląsku. Nagrodą było nagranie własnej płyty w radiu.
– Z dwustu egzemplarzy prawie nic nam nie zostało- mówi Wanda Gajzler - 50 zostało w radiu, pozostałe sprzedajemy. Teraz musimy już robić kopie, bo wciąż są chętni żeby móc słuchać nas w domu.- śmieje się.
Pełne energii panie usłyszał przypadkowo w Jeleniej Górze Christos Ristowski - z pochodzenia Grek macedoński, w latach 60. uczący się w Liceum Pedagogicznym w Jeleniej Górze. Do naszego miasta przyjechał właśnie na zjazd absolwentów. Darząc polską kulturę sentymentem, postanowił zaprosić zespół do rodzimej Macedonii, na współorganizowane przez niego obchody Kulturalnego Macedońskiego Lata. Kontaktował się z paniami telefonicznie, udzielał wskazówek.
– Problemem okazał się dojazd, ponieważ autokar dla całego zespołu miał nas kosztować 10 000 zł. Na szczęście znaleźli się ludzie dobrej woli, jak firma Jelenia Plast czy wójt Starej Kamienicy, którzy pomogli nam zebrać część środków – opowiada Genowefa Figórniak, członkini zespołu. Antonina Andrejków dodaje: - Na miejscu wszystko udało się sfinansować Christosowi, który z dużym poświęceniem zaangażował się w nasz przyjazd. To tak jak my starszy człowiek, ale pełen energii. Dzięki niemu mogłyśmy wystąpić dla macedońskiej publiczności, a dodatkowo zobaczyć mnóstwo okolicznych zabytków.
Występ spodobał się nie tylko macedońskiej Polonii, ale też samym tubylcom.
– Występowałyśmy już za granicą, w Niemczech- mówi Wanda Gajzler - ale nie spotkałyśmy się z tak życzliwym przyjęciem. W Macedonii ludzie śpiewali z nami, dużo osób znało ludowe piosenki, chciało kupić płytę. To była wielka szansa i równie duża satysfakcja, móc tam wystąpić.
Co ciekawe, na tym plany zespołu się nie kończą. Stowarzyszenie Holendrów „Nemo”, działające w Chromcu, także podjęło współpracę z paniami.
- Przy stowarzyszeniu działa chór, który wystąpi razem z nami 22 października w Centrum Kultury w Barcinku. Mamy w planach także wyjazd do Holandii na występ w przyszłym roku.
Panie zgodnie dodają: - Muzyka ludowa nie jest wcale zapomniana i dużo ludzi wciąż chce jej słuchać. Występy, przygotowania, próby dają niezapomnianą satysfakcję, pozwalają oderwać się od codzienności… i są skutecznym lekiem na wszystkie choroby- mówią ze śmiechem.
![]() |
Komentarze (1)
Moi dziadkowie i rodzina zawsze śpiewali przy różnych spotkaniach piosenki ludowe, Foga najlepiej wykonywał wujek nasze dzieci nie mają czasu na odpoczynek przy ognisku czy grilu. Muszą pracować, pracować, pracować na zupkę i chorendalne podatki. Jak teraz jest smutno i nudno zostały tylko teksty spisane w zeszycie. Bełkot w TV ,pomieszane głosy i dźwięk nie czysty z niezrozumiałym tekstem. Taka zabawa dla staruszków na nie takie stare lata (60) oferuje nam obecny kapitalizm. Życzę Wam panie dobrej zabawy na długie lata.