To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Dała oszustowi 50 tys. zł, by ratować syna

FOT.Pixabay

90-letnia jeleniogórzanka nie zastanawiała się ani chwili. Gdy zadzwonił do niej policjant, oddała wszystkie pieniądze, jakie miała w domu, by ratować przed więzieniem syna, który spowodował wypadek samochodowy. Nie była jedyna. Podobny telefon odebrał 86-latek z Jeleniej Góry. Także przekazał pieniądze.

Starsi ludzie padli ofiarami oszustów, którzy 9 grudnia grasowali w Jeleniej Górze. - Jak ustalili funkcjonariusze, tego dnia do 90-letniej jeleniogórzanki zadzwonił na numer stacjonarny mężczyzna podający się za policjanta - relacjonuje Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy policji w Jeleniej Górze.

Mężczyzna poinformował starszą kobietę, że jej syn spowodował wypadek, w wyniku którego poszkodowana kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Syn został osadzony w więzieniu i potrzebna jest gotówka w wysokości 50 tysięcy złotych na przelew dla niego. - Pokrzywdzona wszystkie pieniądze jakie posiadała w domu przekazała nieznanemu mężczyźnie , który pojawił się w jej mieszkaniu - mówi Edyta Bagrowska.

W podobny sposób oszukany został 86-letni jeleniogórzanin. Tego dnia policja odnotowała jeszcze pięć podobnych prób wyłudzeń gotówki od seniorów. Inni nie dali się jednak oszukać.

Seniorzy tracą miliony

Seniorzy, mimo ostrzeżeń, nadal tracą przez oszustów ogromne pieniądze. W ubiegłym roku metodą na policjanta albo na wnuczka wyłudzono od nich ponad 60 mln zł.

Z policyjnych danych wynika, że emeryci oddają fałszywym krewnym i policjantom nie tylko pieniądze, ale także często likwidują lokaty w bankach lub oddają biżuterię. Wiele osób kierowanych chęcią niesienia pomocy wzięło kredyty, które będą musiały spłacać, choć padły ofiarą oszustów.

Policja nie żąda pieniędzy

Policja ostrzega przed takimi telefonami od nieznajomych. Nie należy podawać przez telefon żadnych wiadomości dotyczących naszego mieszkania, oszczędności, kiedy przebywamy w domu i z kim mieszkamy.

- Należy pamiętać o tym, że policjanci nie dzwonią i nie pobierają od nikogo pieniędzy - podkreśla Edyta Bagrowska. Nie należy wydawać gotówki i żadnych innych rzeczy osobom nieznanym.

Nie wpuszczać do domu ankieterów, akwizytorów, osób podających się za pracowników różnych instytucji lub innych podejrzanie zachowujących się osób.

Za każdym razem oddzwonić do krewnego na znany numer. Skontaktować się z kimś z rodziny w celu potwierdzenia takiego zdarzenia. O wszelkich podejrzanych telefonach należy bezzwłocznie informować policję pod nr 112.

Komentarze (13)

Co jakiś czas pojawia się taki artykuł. Czy to jakaś akcja z wymyślonymi historyjkami żeby uwrażliwić starsze osoby? Bo jakoś mi się nie chce wierzyć , że staruszki dają się tak łatwo oszukać.

Rydzyk to mały pikuś.

To są skutki braku zaufania do dzieci .

A ja tych staruchów nie żałuję. Po co komu 50 tysi w areszcie. Baba dała po prostu łapówkę psu za wyciągnięcie syna z więżnia. Syn na wolności, więc wszystko gra. I tyle w tym temacie.

100% racji. To świadczy o naszej uczciwości. W większości te prośby o kasę, polegają na "potrzebie na łapówkę". S.B.J.Prądem!

Tak ostrzegaja a jak przyjdzie co do czego nie chca pomagac ! wstyd.

Ciekawe skąd oszuści wiedzą którzy staruszkowie mają duże oszczędności? Moja mama nie ma konta w banku i nikt do niej nie dzwoni z prośbą o kasę! Nie chce mi się wierzyć że przecieki o tym kto ile ma na koncie idą do oszustów prosto z banków! Ale mogę się mylić.

A skąd myślisz są te przecieki? Nikt nie wróży z kryształowej kuli. Tak samo z naszymi danymi osobowymi, które dziwnym trafem wyciekają, a potem dzwonią do nas najdziwniejsze firmy próbując wciskać nam kit, że zapraszają nas na prezentacje, mają ofertę nie do odrzucenia itp.

Lata temu ojciec przedłużał umowę z Telekomunikacją na telefon stacjonarny w firmie. Kurier miał jedynie dostarczyć aneks do umowy do podpisania. Przyjechał, więc ojciec podpisał.

Jak się okazało nie był to rzeczony aneks, a nowa umowa z firmą "telekomunikacja dzień dobry". Umowę oczywiście natychmiast wypowiedzieliśmy, ale pozostało pytanie, skąd oni wiedzieli o fakcie, że była podpisywana nowa umowa na przedłużenie usługi?

Ktoś tamtym cwaniakom przekazał dane ojca, bo jakże inaczej?

Z "telekomunikacją"? To już w lipcu szanowny tatuś był robiony w bambuko. Jeśli przedstawiali się jako "telekomunikacja", to mówili prawie-prawdę - dawna Telekomunikacja Polska nazywa się od dawna Orange, a powstały wypusty pt. telekomunikacja dzień dobry, albo twoja telekomunikacja...

Ojciec przedłużył umowę w salonie Telekomunikacji, kiedy nie przejął jej jeszcze Orange. Do domu za pośrednictwem kuriera mieli dosłać aneks do umowy.

Aneks doszedł w późniejszym terminie, lecz najpierw pod Telekomunikację podszyła się właśnie "Telekomunikacja dzień dobry" i zdziwiło mnie, skąd wiedzieli, że ojciec miał do podpisania aneks i skąd dostali dane ojca.

Niestety ojciec się nie zreflektował i podpisał, ale umowa została wypowiedziana bez żadnych konsekwencji dla niego.

debilu skoro tatus ma telefon stacjonarny to i umowę ma podpisamą. widać debili wśrod mlodszych nie brakuje.

Po co trzymać kasę w banku? Tam ktoś może dobrze obserwować zachowanie klienta, czyli to że jest niekumaty, mało obrotny, łatwowierny itd. I przy okazji ten ktoś wie że na koncie jest np. 90 tysięcy a nie 90zł . Złodziej musi mieć skądś informacje na temat zasobności ofiary. Policja powinna iść tym tropem. I trzepać wszystkich , którzy mieli styczność z takimi informacjami.

Oj babciu , babciu...A tak na poważnie ....
Informacje o stanie konta dla przestępców mogą przekazywać osobiście pracownicy banków to proste. Bo przecież skąd może złodziej wiedzieć i dzwonić do babci w sprawie kasy.
Chyba że macza w tym palce jasnowidz Jacko..ki.