To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Co się dzieje w "13"?

Co się dzieje w "13"?

- Pomóżcie. To jest przerażające, co tu się dzieje – mówią nauczyciele ze Szkoły Podstawowej nr 13. Na przerwach nie mogą rozmawiać z rodzicami swoich uczniów, bez zgody dyrektorki nie mogą wyjść do toalety, ani też przyjść do szkoły po godzinach! Ona sama każe im pisać notatki służbowe na swoich kolegów po fachu. A to tylko wierzchołek góry lodowej.

- Z tą kobietą nie da się pracować – mówią nasi rozmówcy o dyrektorce SP nr 13 Barbarze Jaśniewicz. Jest ich kilkunastu. To obecni, byli pracownicy i współpracownicy szkoły. Nie tylko nauczyciele. Są też rodzice dzieci. Większość boi się mówić, usta chętniej otwierają ci, którzy odeszli.


Nauczyciele podczas dyżurów na przerwach chodzą po korytarzach, nie mogą rozmawiać z rodzicami uczniów. Zabrania im tego pani dyrektor. - Chciałam porozmawiać z wychowawczynią o moim dziecku, ale ona bała się – mówi nam Barbara Pogorzelska, matka czwórki dzieci uczęszczających do „trzynastki”. Ten sam problem miała inna matka Danuta Czyżewska.
Nauczyciele na przewie nie mogą rozmawiać nawet między sobą. Mają chodzić i pilnować dzieci. I nie mogą chodzić obok siebie, mają się mijać na korytarzu. Jedna z nauczycielek nawet nie mogła wyjść do toalety. - Szła do pani dyrektor, by się zwolnić na chwilę. Kiedy spotkała ją na klatce schodowej, ta zarzuciła jej, że nie jest na dyżurze – opowiada nasza rozmówczyni.

To jednak tylko wstęp do tego, co słyszymy dalej z ust naszych rozmówców. Mówią, że są zastraszeni przez szefową, która rządzi tam od 2,5 roku. - Już pierwszy mój kontakt z panią dyrektor był nietypowy. Weszła do mojego gabinetu i powiedziała: ten komputer, ta drukarka i to ksero proszę przenieść do mnie do gabinetu – mówi nam były kierownik administracyjny. Był to praktycznie cały sprzęt, który znajdował się w gabinecie.
Potem było coraz gorzej. Dyrektorka dawała mu mnóstwo zadań i krótki czas realizacji na ich wykonanie. Z czasem odsunęła go od zadań wynikających z jego funkcji.

Tradycją w szkole stało się pisanie notatek służbowych na swoich kolegów. Dotyczyło to wszystkich: nauczycieli, pracowników administracyjnych. A powody były błahe. - Dostałam kiedyś takie upomnienie – wspomina Anna Pietrowska, była sekretarka. - Było ono ustne, pisemne miał mi wypisać pan kierownik. Pani dyrektor kazała mu to zrobić, ale on odmówił.

Całość czytaj w najnowszym wydaniu "NJ".

Komentarze (154)

Pogoniła NAUCZYCIELSTWO do roboty, to IM się nie podoba. Forse brać - chętni są, pogaduchy zamiast dzieciaki pilnować - oj nie podoba im się że ktoś ich pogonił i się stawiają. Dawniej w 13-stce śmierdziało i było brudno, dziś jest porządek i nie wszystkim się to podoba, bo się poopierd. nie pozwala dyrektorka i pogadać nie wolno. Ale jędza z niej. A co do tych biednych rodziców - przecież wiadomo kto te komentarze pisze... chłe, chłe, chłe

TEN ARTYKUL MA SENS jak sie ma kuku na muniu