Najstarsza świątynia w mieście zawsze miała system ogrzewania. Początkowo w podziemiach stał piec centralnego ogrzewania, zastąpiony potem podłączeniem do miejskiej sieci ciepłowniczej. Specjalne kaloryfery ogrzewały powietrze, a to z kolei było wydmuchiwane przez okratowane wyloty w podłodze kościoła. Ten system nie sprawdzał się, bo nie dość, że rachunki za c.o. były ogromne, to efekt takiego ogrzewania był niemal nieodczuwalny.
- A na dodatek wydmuchiwane ciepłe powietrze przez otwory w podłodze powodowało unoszenie się tumanów kurzu, który osiadał na ścianach, ołtarzach, obrazach i rzeźbach. A taki kurz szkodzi zabytkowemu wnętrzu – mówi ks. Bogdan Żygadło.
Zainstalowany nowy system grzewczy składa się ze specjalnych listew grzewczych przymocowanych do spodu ławek. W zależności od ilości wiernych w kościele można załączyć odpowiednie sektory. Specjalne podłogi grzewcze zamontowano pod ławkami stojącymi najbliżej ołtarza, na których najczęściej siedzą dzieci. Taka sama podgrzewana platforma leży na podłodze przy ołtarzu.
Fachowcy wyliczyli, że godzina pracy systemu to będzie koszt około 20 złotych. Pieniądze na nową instalacje pochodziły z datków parafian.
Komentarze (1)
Brawo ksiądz Bogdan Zygadło! Brawo Parafianie którzy złożyli się na tę instalację! Okazało się, że można nie naruszając elementów zabytkowych świątyni, przy utrzymaniu jej wyglądu i charakteru zrobić całkowicie nowe, w pełni dyskretne ogrzewanie. Ważne jest we wszystkim niekonwencjonalne myślenie!
Parafianin!