Jak opowiada rzeszowski kierowca, mieli dużo szczęścia nie tylko dlatego że nic im się nie stało, ale przede wszystkim, że w błyskawicznym tempie udzielił im pomocy jeden z kibiców.
- To był pan w czerwonej koszulce. To on zbiegł do nas i podał nam rękę, gdy my próbowaliśmy dopłynąć do brzegu. Był po kolana w wodzie. Z tego miejsca chcemy podziękować mu, a także wszystkim służbom ratowniczym, które nam pomagały. Takiego szczęścia życzę wszystkim załogom, które kiedykolwiek znajdą się w takiej sytuacji. Oby nie – dodaje kierowca.
Akcja wyciągania auta z wody była skomplikowana, ponieważ zbocza w okolicach były bardzo strome i trudno było wydobyć pojazd na powierzchnię. Wczoraj zepsuła się jedna z łodzi, którą próbowano przetransportować rajdówkę na drugi koniec jeziora. Dzisiaj za pomocą innej łodzi udało się odholować auto w miejscu z łagodną linią brzegową. Został podprowadzony na odległość około 60 metrów od brzegu, później płetwonurkowie przyczepili stalowe linki do auta i za pomocą wyciągarki w wozie strażackim wydostali je na powierzchnię. W akcji brały jednostki z Legnicy, Lwówka Śląskiego oraz Jeleniej Góry. Funkcjonariusze jak i przypadkowi gapie nie mogli uwierzyć w to, że nikomu nic się nie stało.
Uszkodzenia były spore, ocalało jedynie koło zapasowe citroena. Załodze pomógł system Hans, stosowany m.in. w wyścigach formuły 1). To urządzenie chroniące głowę i szyję kierowcy, przypominające twardy kołnierz przypinany do kombinezonu i kasku. Duże znaczenie miała również stalowa klatka, która wypełnia wnętrze każdej rajdówki.
- Będę jeździł dalej – zapowiada kierowca z Rzeszowa. Idąc ulicą może nam cegłówka spaść na głowę, więc nie zamierzam się poddać. Musimy się otrząsnąć, bo bardzo chcemy wystąpić u siebie, w Rajdzie Rzeszowskim. To już na pewno będzie na innym aucie. Wierzymy, że odbudujemy się psychicznie, bo fizycznie naprawdę nic nam się nie stało – dodaje kierowca.
Komentarze (5)
Pan kierowca rajdowy miał więcej szczęścia niż rozumu. Czuwał nad nim widocznie Dobry Duch Zapory. Następnym jego wyczynem będzie zapewne wyścig z szynobusem w pobliskim tunelu kolejowym.
Może by podać ile załogę kosztowala ta akcja wydobywcza?
Akcja załogę nic nie kosztowała, bo są ubezpieczeni, poza tym organizator też jest ubezpieczony i takie (a nawet gorsze) akcje są wkalkulowane w przebieg rajdów. Tak samo, jak kierowca skosi komuś przydomowy ogródek, po to jest ubezpieczenie, płaci ubezpieczalnia. Kierowca na odcinku, nawet jak potrąci widza, może spokojnie jechać dalej. Droga jest zamknięta, nie obchodzi go to czy ktoś mu wlazł pod auto i ma prawo cisnąć na 100%, a nie zastanawiać się nad potencjalnymi szkodami. To taki sport.
Czy Ty człowieku naprawdę jesteś aż takim debilem?? Zastanów się nastepnym razem zanim napiszesz takie dyrdymały. Napewno zrobił to celowo żeby się pokazać na nj24 i żeby taki idiota jak Ty mógł pisać swoje złote myśli....;/