To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Ból i łzy na sali sądowej

Ból i łzy na sali sądowej

– Przyznaję się do winy. Chciałbym przeprosić rodzinę – kajał się Andrzej K., sprawca wypadku ze skutkiem śmiertelnym, do którego doszło pod koniec ubiegłego roku. Rodzina zmarłej nie wierzy w szczerość tych słów. – Robi to, by jak najszybciej odzyskać prawo jazdy – uważa córka kobiety.

Do wypadku doszło 21 grudnia ubiegłego roku około godziny 15. na ulicy Wincentego Pola w Jeleniej Górze. Andrzej K. jadąc swoim lexusem wyprzedzał pojazdy, które zatrzymały się przed przejściem dla pieszych. Kiedy wjechał na przejście, potrącił przechodzącą na drugą stronę Teresę D. Kobieta zmarła na miejscu. Biegły ocenił, że zbliżając się do przejścia kierowca jechał z prędkością nie mniejszą niż 88,1 km/h podczas gdy dopuszczalna prędkość z tym miejscu wynosi 50 km/h.

W piątek (3 listopada) ruszył proces w tej sprawie. Andrzej K. odpowiadał z wolnej stopy. Powiedział, że ten rok był dla niego traumą, że było mu bardzo ciężko. Rozpłakał się. Przeprosił rodzinę i chciał dobrowolnie poddać się karze. Zaproponował karę roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, trzyletni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów oraz nawiązkę na rzecz rodziny pokrzywdzonych w wysokości 30 tysięcy złotych: po 10 tysięcy dla męża zmarłej kobiety oraz córki i syna.
Z tą propozycją nie zgodził się ani prokurator, ani pełnomocnik rodziny. Prokurator zauważył, że nie ma w tej propozycji kary grzywny. Oskarżyciel posiłkowy z kolei podniósł, że najpierw należy wyjaśnić bardzo ważną kwestię. Z dokumentów wynika, że mężczyzna w momencie zdarzenia miał 0,3 promila alkoholu w organizmie. – Oskarżyciel publiczny całkowicie pominął ten fakt w akcie oskarżenia – nie mógł się nadziwić mecenas, reprezentujący rodzinę. – Należy najpierw zbadać, ile kierowca miał promili w momencie, gdy wsiadał do samochodu.
Andrzej K. jechał do Jeleniej Góry z Łodzi, zatem przemierzył autem ponad 330 kilometrów. Podczas zeznań w prokuraturze mówił, że nic nie pił feralnego dnia, a jedynie wziął rano leki na nadciśnienie. Czuł się dobrze, dlatego zdecydował się na podróż. Alkohol pił wieczorem w przeddzień wyjazdu.
Córka pokrzywdzonej powiedziała przed sądem, że nie wierzy w szczerość sprawcy. Podkreśliła, że przez cały rok nie skontaktował się z nimi. List z przeprosinami wysłał dopiero, jak został wyznaczony termin rozprawy. Jej zdaniem, Andrzej K. wyraził skruchę przed sądem tylko dlatego, że chce odzyskać możliwie szybko prawo jazdy. Kiedy mówiła, łamał się jej głos. Powiedziała, że jest jej bardzo ciężko bez mamy. Przyniosła ze sobą zdjęcie. – To jest moja mama, pan zabił moją mamę – mówiła, zwracając się do oskarżonego.
Wygląda na to, że proces potrwa jeszcze długo. Córka zmarłej kobiety powiedziała nam, że będzie chciała, by sąd wyjaśnił, w jakim stanie był oskarżony w momencie, gdy wsiadał za kierownicę.
 

wypadek2.jpg

Komentarze (11)

straszny dramat . współczuje :(

..w tym dramacie,trzeba rowniez dac szanse dla zywego,po prostu trzeba wybaczyc i uwierzyc sprawcy wypadku !!

Znowu bredzisz.

Nie można zablokować tego chorego trolla???

15 lat bezwzględnej paki to minimum. Każdy inny wyrok będzie zachęcał następnych matołów do zabójczych zachowań na drodze, bo tak trzeba nazwać omijanie zatrzymujących się pojazdów przed przejściem dla pieszych. Dlatego sprawa jest prosta i powinna się skończyć na jednym posiedzeniu sądu.

Dla pijanych kierowców-zabójców powinno być dożywocie.
Bez żadnych warunkowych zwolnień.
W tym kraju to jedyna opcja, żeby ludzie nauczyli się, że po chlaniu się nie auta nie prowadzi.

Dla dobrego biegłego sądowego to raczej nie powinno być trudne do policzenia?Miał 0,3 promila w chwili zdarzenia.W ciągu godziny zawartość alkoholu w organizmie zdrowego człowieka spada o mniej więcej 0,1 do 0,2 promila.Jadąc przepisowo podróż z Łodzi do Jeleniej to jakieś 5-6 godzin.

A wszystko się działo na moich oczach. Nigdy nie widziałem wypadku "na żywo". Nawet dzisiaj, blisko rok po tej sytuacji, mam tę scenę przed oczami. Byłem trzecim samochodem za pasami i pierwszą osobą która zadzwoniła na 112. Bardzo współczuję rodzinie. Dla mnie facet powinien zgnić w mamrze.

Przepraszam że tak pisze ale obecnie gdybym był zawodowym morderca trzeba ludzi rozjeżdżać bo nawet jak złapią na trzeźwo dobra papuga i mam poniżej 10 lat a wyjde po 5 na dobre sprawowanie, ostatnio jakiś debil dostał za kilka osób 4 lata..... Ukrainiec w sylwestra na moście koło aniluks to samo, a kogoś zabije sie w inny sposób to 25 lat lub dożywocie.... wychodzi na to ze zabijać w aucie masz immunitet. Chore te prawo w naszym kraju

Za oszustwa skarbowe 25 lat
Za potrącenie ze skutkiem śmiertelnym max 12 lat
Chyba teraz urzędnik skarbowy,który wykryje oszustwo nie może czuć się bezpiecznie bo jak mniemam kto wolał by 25 zamiast 12

Wincentego Pola to wolna amerykanka. Wyprzedzanie na pasach koło wejścia do Jelfy to standard. Testowanie motocykli w sezonie to też standard. Brak policji to niestety też standard.