W sobotę 6 sierpnia do dyżurnego Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dwukrotnie zatelefonował młody mężczyzna, który powiadomił o znalezieniu bomby w Krakowie na ul. Niebieszczańskiego. Policjanci dość szybko ustalili, że sprawca alarmu bombowego telefonował z powiatu lwóweckiego i że przekazana przez niego informacja jest nieprawdziwa, gdyż takiej ulicy w Krakowie nie ma.
Mundurowi podczas dalszych czynności dotarli do dzwoniącego. Okazał się nim 14-latek,który myślał, że korzystając z telefonu komórkowego matki pozostanie anonimowy. Jak tłumaczył chciał zażartować i zaimponować swojemu koledze. Teraz o dalszych losach chłopaka zadecyduje sąd rodzinny.
Komentarze (8)
Mamusia teraz powinna zapłacić kilkudziesięciotysięczne odszkodowanie za stracony czas jaki służby poświęciły na weryfikację. Bo nie od razu było wiadomo czy jest taka ulica. Trzeba było to najpierw wszystko sprawdzić. Mamusia zapłaci to się nauczy pilnować telefony i nadzorować niepełnoletnie dziecko. Oczywiście tez prawa rodzicielskie powinno się zabrać skoro mamusia nie umie dziecka i swojego telefonu przypilnować i nie panuje nad tym co jej dziecko robi
bez przesady - "weryfikacja" po nr telefonu nawet jak nie jest zarejestrowany jest dziecinnie prosta tak żeby mundurowi mogli sobie poradzić i na pewno nie kosztuje "kilkudziesięciotysięcznego odszkodowania", to raz, a dwa to już chyba wystarczająco ją ukarano g****m dzieckiem, no i trzy przecież nikt normalny nie trzyma w domu telefonu pod kluczem - to nie jest pistolet, no chyba że jest "Mądry"...
Ja piszę o weryfikacji czy;lu szukaniu nieistniejącej ulicy. Bo zanim ustalono, że takiej ulicy nie ma i alarm jest fałszywy trochę czasu zajęło
Wyolbrzymiasz. Matka nie ma szklanej kuli, że młody pozwoli sobie na skrajnie nieodpowiedzialny krok, tym bardziej trudno, by zamykała telefon na klucz, czy chowała do sejfu/ skrytki... Mając 14 lat młody odpowiada za swoje czyny i dlatego sąd rodzinny zajmie się jego sprawą. Co do policji, psim swędem doszli do tego, że ul. Niebieszczańskich nie ma w Krakowie, bo zanim wyślą patrol, najpierw sprawdzają lokalizację, a tym samym drogie patrole służb specjalnych były, odpukać zbędne. Za co ma więc matka małolata zapłacić?
Drugą rzeczą jest fakt, że gówniarz dzwonił z powiatu lwóweckiego, a więc skąd posiadł rzekomą informację o bombie?
Ci ze Lwówka są jacyś dziwni,
W przeszłości było już trochę takich numerów. Jak matka nie umiała wychować syna, więc niech płaci za swoją latorośl a i on też beknie.
za cztery lata to bedzie kolejny debil za kierownica starego vw, z bla****i DLW.
Dobrze młody, niech ruszą d*** w końcu a nie tylko podatki biorą