Dziwią się temu sami robotnicy. W tym roku można było przecież wykonać prace przygotowawcze na całym placu, a wiosną dokończyć inwestycję – położyć nawierzchnię i bramki.
A tak, w przyszłym roku znowu będzie trzeba ściągać do „Żeroma” ciężki sprzęt do zrywania asfaltu, utwardzać teren, wykonać drenaż, przykleić sztuczną trawę. To może tylko podrożyć inwestycję.
Zakłopotany tą sytuacją jest dyrektor ZSO nr 1 Paweł Domagała. - Mamy nadzieję, że w przyszłym roku powstanie druga część – przyznaje.
Uczniowie śmieją się, że przed meczem będzie prawdziwa walka o to, kto gra na której połowie.
Ta inwestycja idealnie pasuje na scenę z komedii Stanisława Barei. Jak na ironię, Bareja był absolwentem „Żeroma”. Nie mamy już wątpliwości, czyim imieniem dyrekcja powinna ochrzcić to boisko.
Komentarze (6)
Niektórych urzędników myślenie boli :woohoo: :woohoo: :woohoo:
O k***a :cheer: :silly: :lol: :woohoo: :D :lol: :silly: :cheer:
Panie Obrębalski. Pana urząd jest głupszy niż urząd 10 Kusiaków.
Zaraz, zaraz, przecież to sam dyrektor Domagała zwrócił te pieniądze do miasta jeszcze w lecie, bo jak twierdził, nie są mu one potrzebne... a teraz klops :)
..druga połowa uczniów moze pozwolic sobie na grę w butelkę ! ~Hi, .. aby rozkazy
nie *zgorszyły fajnych "żeromiaków" * :) *
Jedna drużyna sobie będzie zawsze mogła pograć. ;)