To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Posłańcy śmierci

Posłańcy śmierci

Telegram pogrzebowy doręczany przez listonosza. Ksiądz idący z hostią i ostatnim namaszczeniem do domu chorego. Wnuki trzymające rękę umierającej babci. Dawniej znaki nadchodzącej śmierci rozpoznawano inaczej. Dziś posłańcy śmierci ubrani są w mundur policjanta, fartuch lekarza, mundur wojskowego. O śmierci dowiadujemy się, reagując na dźwięk komórki albo nachalne smsy od krewnych. Odbierz wiadomość. Wpuść do domu policjanta. Obejrzyj wiadomości na pasku w internecie. Chyba, że nauczysz się o śmierci rozmawiać.

Informacja przekazywana przez posłańca w białym fartuchu bywa nie jednorazowym aktem, a procesem.

Doktor Agnieszka Janczyszyn, ordynator oddziału medycyny paliatywnej w Szpitalu „Wysoka Łąka” w Bukowcu (w strukturach szpitala wojewódzkiego), uważa, że w kontekście choroby, złych rokowań na wyzdrowienie, informowania o śmierci już bliskiej lub najbliższych, to właściwie ona ma... najprościej.

(...)
- Kiedy podejmowałam pracę zawodową, rozmowy o chorobie, rokowaniach, śmierci z pacjentami i ich rodzinami były sformalizowane, urzędowe. Czysta informacja. Nikt się nie zastanawiał, do kogo ta informacja trafia i co pacjent dalej z nią zrobi. Dziś bardziej liczy się człowiek po jednej i drugiej stronie.
(...)
- Nie mówię komuś wprost, że odchodzi. Zawsze pytam, co pacjent wie, co chce wiedzieć ode mnie – tłumaczy doktor Agnieszka. - Pierwsze spotkanie to są dwa słowa przywitania i milczenie. To magiczny czas.
Kiedy jeździła w karetce pogotowia, zawałowcy pytali: „czy ja umieram?”. Tutaj, na oddziale paliatywnym, o śmierci nie każdy z pacjentów chce rozmawiać. Niektórzy pytają doktor wprost, „czy to już”. Większość dopytuje jedynie o ból.

Całość w „Nowinach Jeleniogórskich” nr 44/11.