
– W sytuacjach kryzysowych młodzi ludzie, ochotnicy, są nam bardzo potrzebni. Mówię nie tylko o pożarach, ale i o różnego rodzaju kataklizmach. Mieszkamy w terenie zagrożonym powodziami. Rzeki górskie mają to do siebie, że poziom wody może podnieść się w ciągu kilku godzin.– powiedział Jerzy Łużniak podkreślając, że ma nadzieję, iż członkowie młodzieżowej drużyny w przyszłości zostaną strażakami.
Na pierwszą rocznicę działania MDP członkowie drużyny otrzymali nowe dresy, koszulki, pamiątkowe dyplomy i gadżety. Naczelnik OSP Andrzej Najman otrzymał list gratulacyjny. Obchodzi on bowiem 55-lecie służby.
Robert Rząsa, opiekun MDP przyznaje, że zainteresowanie chłopców wstąpieniem do drużyn jest olbrzymie. – Bardzo często jest to spełnieniem ich marzeń. A to jest pierwszy krok do zostania strażakiem – mówi. – Uczestnicy pomagają w porządkach w remizie, w konserwacji sprzętu, biorą udział w zawodach.
R. Rząsa na co dzień jest nauczycielem w Zespole Szkół Technicznych „Mechanik”, gdzie funkcjonuje klasa o profilu strażackim. – Bardzo często zdarza się, że ci młodzi ludzie, którzy przechodzą szkolenie w młodzieżowych drużynach, wybierają później profil strażacki w szkole średniej, a jeszcze później – zawód strażaka – dodaje. Podkreśla, że wiedza, którą nabędą w szkole, przydaje się podczas egzaminów do zawodowej straży.
Nie tylko chłopcy marzą o zostaniu strażakiem. Wśród nagrodzonych w poniedziałek członków MDP była jedna dziewczyna. To 13-letnia Natalia Liebersbach. – Chcę pomagać ludziom – mówi. Na zajęcia zaprowadził ją tato. – Mamy zawody sportowe, pomagamy w pracach w remizie. Najbardziej podobają mi się zawody – mówi.
18-letni Piotr Krynicki dziś jest już strażakiem ochotnikiem, ale swoją przygodę ze strażą zaczynał od zajęć w drużynie pożarniczej. – Najpierw człowiek uczy się podstaw, patrzy, jak rodzice, znajomi wyjeżdżają do akcji. To jest motywujące – mówi.
Dla Piotra, który do drużyny wstąpił w wieku ośmiu lat, jest to tradycja rodzinna: dziadek był strażakiem, tato jest prezesem OSP. Nastolatek uczestniczył już w kilku akcjach. To wypadki samochodwe, pożary łąk, lasów. Przyznaje, że bardzo przeżywa te akcje. – Czasami to się śni po nocach – mówi. Pamięta dobrze pierwszy wyjazd. – To był wypadek. Na szczęście, nie było to nic groźnego: tylko kolizja dwóch samochodów. Były tam wprawdzie dzieci, ale nikomu nic się nie stało – przyznaje z ulgą.
Jedno wie na pewno: w przyszłości będzie chciał zostać strażakiem zawodowym. – Poszedłem do klasy o profilu strażackim, by mieć większe szanse – mówi.
Komentarze (3)
Jak nastolatek mógł uczestniczyc w w pozarach czy wypadku niedopuszczalne
OSP KACZORÓW wszystko może
Brawa i gratulacje dla młodych ludzi, którzy widzą coś więcej niż czubek własnego nosa czy ekran smartfona.