Stawy Sobieszowskie czyli podmokłe tereny u podnóża Chojnika stanowią miejsce lęgowe bąków (3 pary), podróżniczków (3-4 pary), żurawi (1-2 par), błotniaków stawowych (3-4 pary), wodników (10-15 par) a także trzciniaków, trzcinniczków, rokitniczek, potrzosów, perkozków i wielu innych gatunków. Są także żerowiskiem dla gnieżdżących się w sąsiedztwie takich gatunków jak bielik i puchacz. Wszystkie te ptaki są w Polsce ściśle chronione, większość z nich to gatunki cenne i zagrożone w Unii Europejskiej, a niektóre takie jak bąk, żuraw, błotniak stawowy, podróżniczek, puchacz i bielik wymienione są w 1 Załączniku Dyrektywy Ptasiej Unii Europejskiej czyli na liście gatunków rzadkich w Europie ptaków, których podstawowym sposobem ochrony jest ochrona ich siedlisk. Podróżniczek, puchacz i bielik są tak rzadkie, że wymienione są w Polskiej czerwonej księdze zwierząt. Żyjące na Stawach Sobieszowskich ptaki, zwłaszcza te rzadkie są jak puzzle, stanowią elementy układanki przyrody, których innymi zastąpić się po prostu nie da. Są jedyne w swoim rodzaju, idealnie wpasowane w dany ekosystem.
Teren, na którym znajdują się Stawy Sobieszowskie wchodzi w skład sieci Natura 2000, czyli objęty jest programem ochrony określonych typów siedlisk przyrodniczych oraz gatunków, które uważa się za cenne i zagrożone w skali całej Europy (zasięg granic terenu chronionego można prześledzić na dołączonej do artykułu mapce bądź na rządowej stronie internetowej
http://natura2000.gdos.gov.pl/natura2000/dane/mapy/PLH020044_1.png). Dodatkowo Artykuł 124. Ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody mówi: „Zabrania się wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów”.
Stawy Sobieszowskie nie zapaliły się same z siebie. Dlaczego już drugi raz płoną w okresie lęgowym gniazdujących tam ptaków? Wszelka ingerencja zakłócająca stan przyrody na terenie obszarów Natura 2000, do jakich zaliczają się Stawy Sobieszowskie wymaga sporządzonej przez ekspertów Oceny Oddziaływania na Obszar Natura 2000. Nie jest też tak, że jeśli bezprawnie - dajmy na to przez podpalenie - poważnie naruszy się stan tamtejszej przyrody, Stawy Sobieszowskie zostaną z sieci Natura 2000 wycofane. Sieć Natura 2000 to sieć europejska, nad którą pieczy nie sprawuje Warszawa, ale Bruksela. Polska zgłaszając do sieci określone obszary nie robiła tego po to, by je z sieci wycofywać. Zresztą, taka procedura byłaby niezwykle skomplikowana, wręcz niewykonalna. By coś takiego miało miejsce znowu potrzebna byłaby Ocena Oddziaływania na Obszar Natura 2000 wykonana przez przyrodników ekspertów, z których żaden nie wyrazi zgody na wycofanie określonego obszaru z sieci. Niszcząc Stawy Sobieszowskie nie spowoduje się zatem ich wycofania z sieci obszarów Natura 2000. Zmarnowany wysiłek tych, którzy tak sądzą. Przy okazji złamane obowiązujące w Polsce i Unii Europejskiej prawo i poraniona przyroda, której jesteśmy nieodłączną częścią.
Wszak jesteśmy ulepieni z tej samej gliny co ptaki, rzeki, powietrze czy woda. Dlatego szczytem najbardziej egoistycznego, a zarazem najbardziej rozsądnego wobec przyrody stosunku jest właśnie zrównoważone korzystanie z jej dóbr, szacunek wobec niej, dopasowanie się do jej możliwości. Musimy być egoistami przewidującymi następstwa swoich działań. Ziemia, na której żyjemy nie jest nasza, tak naprawdę pożyczamy ją od naszych wnuków.
Sandra Nejranowska-Białka
Prezes Zachodniosudeckiego Towarzystwa Przyrodniczego ZOBACZ ZDJĘCIA
Komentarze (10)
Wypalanie łąk i szuwarów powoduje duże straty w środowisku. Bo to nie tylko, w tym konkretnym przypadku stawów setki par ptaków gniazdujących i żerujących ale i pozostali przedstawiciele fauny i flory. Tylko jakoś pseudoobrońcy przyrody widzą jedną parę sóweczki w Kowarach i blokują niezwykle ważną dla rozwoju miasta i regionu inwestycję (wszak wyciąg spowoduje konieczność budowy hoteli czy pensjonatów, restauracji, wypożyczalni nart i wielu innych przedsiębiorców oraz samo miasto zarobi), a jakoś nic nie robią gdy płoszone są lub giną dziesiątki, setki i tysiące przedstawicieli przyrody, o którą rzekomo tak walczą. A może walczą o coś innego? Bo łatwiej szantażować potencjalnego przedsiębiorcę niż chronić już istniejące, acz rozproszone zasoby natury.
Szlag jasny! Od dziesięcioleci co roku to samo.Podpalał ojciec,jak był gówniarzem , podpala i syn.To dziedziczna głupota jest jakaś.Palą się trzciny wiosną i palą się jesienią.To normalnie przewidywalne jest.Gdzie ci zieloni obrońcy przyrody? straż leśna i policja.Ten teren nie leży w środku miasta.Tam trzeba dojść i każdego ,co się tam pałęta można przepytać.Poświęcić parę dni i na pewno złapie się tych baranów podpalających.
a ja też jestem oburzony na Naturę, za trzęsienie ziemi w Japonii. Tyle zwiezątek zniszczyło tsunami. ;)
Jezioro Łuknajno na Mazurach też jest objęte ochroną ,ale tam są tablice informacyjne ,są platformy widokowe i wszystko staje się jasne że ten teren jest chroniony! W tej sytuacji pole niczyje.Co do sprawców,przecież ci ludzie wywodzą się ze wschodnich terenów Rzeczpospolitej,tam były inne zwyczaje.
zBIDs ;polecam zabieg ,walnij się łbem w jakiś słup to pomaga!Tam jest tragedia ,a komuś się zbiera na żarty.
Z tego co wiadomo stawy sobieszowskie są prywatną własnością więc właściciel ma prawo prowadzić tam własną hodowlę ryb.Wiąże się to z wypalaniem trzciny ,która rozrastając się bardzo go ogranicza.Jeśli ekologom bardzo zależało na pięknych zaroślach i ptakach tam żyjących nic prostszego jak odkupić cały teren od właściciel za własne pieniądze i dać wszystkim się cieszyć jazgotem ptaków
od jutra bede tam czychal w lesie z noktowizorem. jak zlapie tego kto to podpalil to wysle go na wieczne łowy na tej łące
Skoro tak ****Y lubią podpalać, to niech sobie własne chałupy podpalają! Wtedy dopiero będą mieli FRAJDĘ
no niestety wstyd ze sie mieszka w polsce!!