Kolonia dopadła Hutnika

Ostatnia w tabeli przed tym meczem Kolonia sprawiała wrażenie nieporadnej w ataku i wydawało się, że Hutnik, pomimo kryzysu, jaki przechodzi od kilku tygodni, jakoś sobie poradzi. Gdy jeden z wypadów gości zakończył się golem Grzegorzewskiego (po pięknej akcji Kłopotka), zrobiło się jeszcze ciekawiej.
Hutnik ruszył ostro na rywali, ale grał katastrofalnie nieskutecznie w ataku. Gdy nawet gospodarzom udało się wcelować piłką w światło bramki, na posterunku był bramkarz Kolonii Robert Wojciechowski.

Liczba prezentów, jakimi obrona drużyny z Bolesławca obdarzała miejscowych, była jednak tak duża, że w końcu coś musiało wpaść. Tak też się stało tuż przed przerwą, gdy po nieudolnej próbie wybicia piłki z pola bramkowego przez jednego z obrońców, dopadł do niej Mateusz Kochman i wyrównał (po dobitce, bo pierwszy jego strzał świetnie dysponowany Wojciechowski obronił).

Tuż po przerwie Marek Mikuśkiewiicz doskonałym strzałem w okienko dał Hutnikowi prowadzenie. Gospodarze nie zwalniali jednak tempa – grali ofensywnie, tyle, że bardzo nieskutecznie. No i ten Wojciechowski – bramkarz Kolonii grał świetnie, zasłużył na miano gracza meczu.

Trener Poloczek z Kolonii postawił wszystko na jedną kartę i w ciągu kwadransa, po utracie drugiego gola, wpuścił na boisko trzech nowych graczy. Dzięki temu jego zespół od czasu do czasu zapuszczał się pod bramkę Hutnika. Przewaga miejscowych cały czas była jednak bardzo wyraźna.

Co znaczy jednak ambicja i walka do końca... Parę minut przed końcem jeden z piłkarzy z Pieńska wybijał ze swojej połowy piłkę tak nieporadnie, że do tyłu. To wybicie okazało się... wypuszczeniem na czystą pozycję Dawida Mrozika z Kolonii (to jeden z tych rezerwowych, którzy weszli na boisko w drugiej połowie). Spokojnie przelobował bramkarza miejscowych. Gol wywołał euforię w obozie gości. To był ich drugi strzał w meczu w światło bramki i drugi gol.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z MECZU