Dużo bramek padło w sobotnich meczach drugiej grupy, a mogło być ich jeszcze więcej.
Przede wszystkim w Gryfowie, gdzie od pierwszego gwizdka sędziego gospodarze grali z przewagą jednego zawodnika – goście przyjechali w dziesięciu. Potem dla przyjezdnych było tylko gorzej, bo w 10. min. kontuzji doznał jeden z ich graczy, w 23 min. boisko musiał opuścić kolejny z zawodników Kopaczowa, bo zwyzywał sędziego i zobaczył czerwoną kartkę, a 12 minut później w jego ślady poszedł obrońca, który na czerwień zasłużył faulem ratującym swój zespół przed utratą gola. To znaczy, ze goście przez ponad godzinę grali w 7 przeciwko 11 rywali i w tej sytuacji wynik można uznać za całkiem niezły. Ba, kopaczowianie – już grając w 8 – strzelili kontaktowego gola i utrzymali ten wynik do przerwy. Inna sprawa, że Gryf po zmianie stron miał mnóstwo okazji, by uzyskać wynik nawet dwucyfrowy. Ekipy porajowsko-kopaczowskiej szkoda, bo ostatnio spisywała się całkiem nieźle i miała szansę powalczyć o utrzymanie. Porażka z rywalizującym o to samo Gryfowem raczej te nadzieje przekreśla.
Wynik meczu w Radostowie zdaje się wskazywać na zdecydowaną dominację lidera. Ale tak było tylko w II połowie. Przez pierwsze 45 minut toczył się wyrównany pojedynek: Radostów zagrał defensywnie, a Włókniarze nie stworzyli sobie wielu sytuacji do wyższego prowadzenia. Po zmianie stron gospodarze próbowali gonić wynik i ruszyli do przodu. Niestety nie mieli zbyt wielu atutów w ofensywie, a to zaangażowanie bezlitośnie wykorzystali goście.
Komentarze (3)
Ziablicki ma chyba już 12 goli a Brodziński 11 w tym sezonie.
Ślusarczyk, udany powrót Dzikiego
Z informacji trenera: Brodziński - 9, Ziablicki - 7