To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Agresywni i waleczni

Agresywni i waleczni

Po serii niepowodzeń PGE Turów kosztem Energii Czarnych Słupsk odniósł długo wyczekiwane zwycięstwo w rozgrywkach ekstraklasy. Mecz z trybun oglądał Włoch Renato Pasquali, kandydat na nowego trenera ekipy ze Zgorzelca.

Zanim rozległa się pierwsza syrena spotkania koszykarskie środowisko miasta Zgorzelec pożegnało trenerów Saso Filipovskiego i Bobana Miteva. To dzięki nim o Zgorzelcu usłyszała cała koszykarska Europa, a klub dwukrotnie sięgał po tytuł wicemistrza kraju. Przed meczem pożegnano także zmarłego kibica Krzysztofa Naruńca, którego pamięć uczczono minutą ciszy.
Od pierwszej syreny trener Paweł Turkiewicz posłał do boju Krzysztofa Roszyka, Damira Milijkovicia, Briana Baileya, Chrisa Danielsa i Johna Turka. Grający bez kompleksów goście starali się ograniczać poczynania podkoszowych graczy PGE Turowa, a w ataku grali zespołowo. Tak było do stanu 12:11 dla gości ze Słupska. Od tej chwili zgorzelczanie zdominowali wydarzenia na parkiecie i w piorunującym tempie budowali przewagę. „Czarno-zieloni” w obronie grali jak za najlepszych czasów, a w ataku rządzili Milijković, Bailey, Turek i Roszyk. Za sprawą trójki tego ostatniego miejscowi wygrywali już 28:12. Osiągnięta przewaga pozwoliła zgorzelczanom kontrolować grę. Świetne zawody rozgrywał Turek, który już w pierwszej połowie zdobył 14 punktów. Kiedy w 3. kwarcie po akcji 2+1 Milijkovicia PGE Turów prowadził 65:45 wydawać by się mogło, że jest po zawodach. Kiedy za 5 fauli parkiet musieli opuścić Turek i Bailey Energa zaczęła jednak szukać swojej szansy. Goście zaczęli niwelować straty za sprawą Antonio Burksa Demetrica Bennetta i doszli rywali na 5 pkt (81:86). W ważnych momentach ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Robert Witka. Ponadto zgorzelczanie pewnie wykonywali rzuty wolne i ostatecznie zasłużenie wygrali 92:81.
W składzie PGE Turowa nie wystąpił Dragisa Drobnjak oraz Iwo Kitzinger. O ile Drobnjak wraca do pełni sił po kontuzji łydki doznanej w Sopocie, o tyle jak się podczas jednego z treningów doszło do konfliktu między trenerem Turkiewiczem a właśnie Kitzingerem. W efekcie tego zajścia został on zawieszony przez klub. – W końcówce spotkania mieliśmy problem, ponieważ posiadamy tylko jednego rozgrywającego. Bryan Bailey złapał wówczas swoje piąte przewinienie, a do tego czasu grał bardzo dobrze. Ostatecznie to my i tak okazaliśmy się lepsi – tłumaczył po meczu Paweł Turkiewicz, trener PGE Turowa
Mecz z trybun w towarzystwie Saso Filipovskiego oglądał Renato Pasquali, z którym klub prowadzi zaawansowane rozmowy. W swojej karierze Włoch był asystentem Ettora Messiny (Kinder Bolonia) czy Mike'a D'Antoniego (Benetton Treviso). Samodzielnie prowadził m.in. ukraiński BK Kijów oraz włoskie Pallacanestro Reggiana i Virtus Bolonia. W środowym spotkaniu ze Sportino Inowrocław zespół ponownie poprowadzi jednak Paweł Turkiewicz.

PGE TURÓW ZGORZELEC – ENERGA CZARNI SŁUPSK 92:81 (32:22, 20:17, 20:20, 20:22)

PGE TURÓW: Turek 18, Bailey 15 (1), Milijković 15 (2), Roszyk 14 (1), Daniels 12, Witka 11 (1), Harris 5, Bochno 2.

ENERGA CZARNI: Bennett 16 (4), Burks 15 (1), Booker 13, Bakić 11 (2), Sroka 7, Cesnauskis 6, Leończyk 4, Malesa 3 (1), Dutkiewicz 0, Kedzo 0.


„Kto wygra mecz?!”

Przed spotkaniem PGE Turowa z Energą Czarnymi Słupsk odbyło się uroczyste pożegnanie trenerów Saso Filipovskiego i Bobana Miteva. Nie obyło się bez kwiatów, zdjęć oraz wielu upominków, którymi trenerzy obdarowani byli przez władze klubu, kibiców, koszykarzy i przedstawicieli władz miasta Zgorzelec. W oczach zasłużonych i oddanych fanów nie zabrakło także łez wzruszeń. Obaj sobie na to zasłużyli, bowiem swoim poświęceniem i dążeniem do celu sprawili, że o Zgorzelcu usłyszała cała koszykarska Europa. Na koniec ceremonii trener Filipovski zapytał kibiców „Kto wygra mecz?!”. Ci chóralnym okrzykiem odpowiedzieli „Turów!”. I wygrali – jak podkreślali koszykarze dla kibiców oraz swoich byłych już szkoleniowców.